Sesja ślubna na dachu we Wrocławiu
Ten post będzie o ludziach i tańcu. Że taniec zbliża ludzi, wiadomo nie od dziś, a przykład Mai i Mateusza tylko potwierdza teorię. Wszystko zaczęło się od wspólnych lekcji tańca i bzik jednoosobowy stał się bzikiem wspólnym. Stąd już do miłości bardzo blisko :) Maja i Mateusz zatańczyli na weselu najpiękniejszy pierwszy taniec, jaki dotychczas widziałam, inny niż wszystkie i pełen prawdziwej namiętności. Całe wesele było naznaczone ich pasją: niespodziankowy taniec z tatą, pokaz z grupą Al Mara i występ w wersji bis po oczepinach.
Od razu wiadomo było, że nasza sesja też będzie o tym. Trzeba było jeszcze znaleźć odpowiednie miejsce, co nie okazało się wcale takie proste. Ostatecznie znajomy ksiądz poratował nas dachem – takim, jakim sobie wymarzyłam, z pięknym zachodem słońca. W dodatku był to ksiądz, który uczestniczył w ich ślubie, więc wszystko zostaje w rodzinie :) Zapraszam Was do ich świata, przez łąki zielone i lasy, po pierwszy taniec zatańczony specjalnie dla mnie na dachu. Było warto, dziękuję!