Sesja noworodkowa u Kumaszków
Z Magdą znam się ze starych czasów DKF Politechnika, kiedy razem oglądałyśmy dobre filmy, a czasem nawet miałyśmy odwagę powiedzieć coś o nich na głos :) Od dawna marzyłam, by ta Miedzianowłosa Muza znalazła się przed moim obiektywem, jednak musiało minąć jeszcze trochę czasu. Po drodze był ślub i nie wiadomo kiedy Kumaszki to już 4 osobowa rodzina. Wreszcie voucher na sesję u mnie Magda dostała od swoich kumpeli z okazji babyshower. Nie ma nic lepszego niż trafione prezenty, a sądząc po reakcji ten właśnie taki był!
Przyznam się Wam, że tak nowego dziecka (3 tygodnie) jeszcze nie fotografowałam. Jak sama Magda mówi, pierwsze tygodnie dziecka są totalnie wyjątkowe i potem maluch już nigdy nie jest taki jak wtedy. A ten czas tak szybko mija :) Czy warto to uwieczniać? Tu musicie zadecydować sami. Moim zdaniem zależy to głównie od samopoczucia mamy po porodzie, a to bardzo ciężko przewidzieć. Rozumiem to, dlatego w przypadku sesji noworodkowych umawianie się na spotkanie nie wymaga dużego wyprzedzenia. Jeśli tylko dysponuję wolnym czasem, to mogę do Was wpaść nawet za 2 dni. I takie spontaniczne odwiedziny, bez żadnej wcześniejszej presji, są często najlepsze.
Sesja noworodkowa – o co w ogóle chodzi? Kojarzy się to ze stylizowanymi sesjami śpiących maluchów w miękkich tkaninach. To jednak odrębna dziedzina nauki, a ja nie mam nawet matury w tej dziedzinie :) Moje podejście jest bliższe reportażowi z codziennego spędzania czasu. Zobaczcie poniżej jak wygląda takie spotkanie.
Przy okazji sesji powstały zdjęcia dla Ładne Bebe, po które odsyłam tutaj.