Gdy fotograf ślubny bierze ślub

Jak to jest, gdy fotograf ślubny bierze ślub? Powiedzieć, że miałam syndrom perfekcyjnej panny młodej to nic nie powiedzieć. Z jednej strony wiele już widziałam, więc łatwiej było nam wybrać salę i innych usługodawców. Wiedziałam też jednak, ile rzeczy ma wpływ na dobre wesele i jak dużo może pójść nie tak. Błogosławione pary młode, które nie wiedzą jaka jest lista potencjalnych katastrof :) Na szczęście większość udało się nam ominąć i przysięgam, ze w dniu ślubu ani razu nie wstąpiła we mnie Brideziilla. Chciałabym jakoś opisać ten niesamowity dzień, ale nie wiem jak. Od której chwili zacząć, kiedy każda była na wagę złota… Zebrałam więc luźne myśli o rzeczach, które miały najpierwszy wpływ na kształt końcowy naszego dnia. Jeśli dopiero zaczynacie organizować swój ślub, być może nasze kryteria okażą się przydatne też dla Was.

   

   

Wesele w piątek

Nasze wesele zorganizowaliśmy w piątek. Trochę obawialiśmy się reakcji gości na piątkowy termin, ale w rzeczywistości nie usłyszeliśmy złego słowa ani nawet marudzenia (może za naszymi plecami :P). Część gości nie dała rady przyjechać, ale nie była to kwestia organizacji ślubu w piątek. Jeśli myślicie o niesobotnich terminach, to nie obawiajcie się. Co roku robię sporo piątkowych i czwartkowych ślubów i myślę, że Polska jest już na nie gotowa.

   

   

Sala weselna z dużą bazą noclegową

Przy tylu zwiedzonych salach weselnych, powinno nie być problemu z wyborem. A jednak miejsc z bazą noclegową na 80 osób lub więcej okazało się bardzo mało (czyżby jakaś nisza na rynku?). Dlatego stanęło na Dolsku, który znajduje się 1,5 godziny drogi od Wrocławia. Baza noclegowa była dla nas ważna z kilku względów. Część naszych znajomych ma już dzieci, więc prywatny pokój to podstawa. Do tego każdy z gości mógł wyjść z imprezy kiedy chce i wrócić kiedy chce. Znaleźli się i tacy, którzy ucięli sobie krótką drzemkę w pokoju i po kilku godzinach wrócili jak nowo narodzeni. Dochodzi też kwestia wygody, jaką jest pora pożegnania z gośćmi. Podpatrując inne wesela, mam czasem wrażenie, że od godziny 1 do 3 w nocy nowy mąż i żona zajmują się już tylko wydawaniem ciasta. My zabawę lubimy i chcieliśmy uniknąć przerywania jej co chwila. I to się udało! Pokonani przez imprezę goście wychodzili z wesela angielskim wyjściem, a następnego dnia po śniadaniu był czas na spokojne podziękowanie za przybycie.

   

   

Styl wesela

Zdecydowaliśmy się na styl leśny, blisko natury, ale niekoniecznie wiejsko-rustykalny. Nasza sala to ciemna, klimatyczna stodoła. Trzeba było ją trochę rozjaśnić dodatkowymi panelami ze światłem, girlandami żarówek i świecami na stołach. Powstało coś w stylu leśno – magicznym. Monika z Inna Studio w mig zrozumiała mój zamysł. Bukiet stworzony w całości z zieleni był pięknym uzupełnieniem tej całości. Moja suknia ślubna też była mieszanką stylu romantycznego i klasyki. Za namową Sylwii Kopczyńskiej powstała ona z połączenia dwóch osobnych projektów. Górę sukni stworzyło body zapożyczone z projektu boho (w oryginale całość z koronki), a dół to klasyczna spódnica z jedwabiu. Nigdy nie chodzę w obcasach, więc i tu nie zrobiłam wyjątku. Wybrałam baletki. Maciek swój garniak zaczął ogarniać dopiero 3 tygodnie przed ślubem. Konieczne okazało się szycie na miarę, więc był mały stresik czy zdążymy. Pozostawię to bez dalszego komentarza :)

   

   

Ania, a kto u Ciebie będzie fotografował?

Ile razy słyszałam to pytanie od moich par. Faktycznie decyzja była bardzo trudna i zrozumiałam rozterki klientów. Proces wyboru fotografa wiele mnie nauczył i myślę, że to temat na osobny wpis. Ostatecznie stanęło na jednym z najbardziej inspirujących dla mnie twórców – Adamie Trzcionce. Natomiast sesję poślubną wykonali nam nasi fotograficzni znajomi – Keesho. Wszyscy dalej jesteśmy znajomymi, więc można uznać, ze ich najtrudniejsza klientka zeszłego roku jest zadowolona… Dobra dobra, tak naprawdę to przeszczęśliwa! Fotografie ze ślubu to jedna z niewielu pamiątek, które zostają po tym dniu i już teraz oddałabym za nie milion dolarów. Dzięki własnemu ślubowi jeszcze bardziej zaczęłam doceniać nasz zawód.

   

   

Poprawiny i prawie trzy dni zamiast jednego

Poprawiny chyba wyszły z mody i nie do końca rozumiem czemu. Rodzinę i znajomych mamy rozsianych po całej Polsce i rzadko kiedy jest okazja, żeby w ogóle się spotkać. Dlatego plan był taki: Jak już w końcu się udało, to nie kończmy tego zbyt szybko! W sobotę zorganizowaliśmy luźniejsze przyjęcie. Od wielu gości usłyszeliśmy, że to pierwszy raz, kiedy spokojnie mogą „poprawić” imprezę, bo mają jeszcze niedziele na odpoczynek. Nasz pomysł na poprawiny był prosty: lane piwo ze Stu Mostów, planszówki, pogawędki na leżakach, a pod wieczór ciąg dalszy tańców. Około 23 impreza przeniosła się jeszcze do naszego apartamentu, gdzie graliśmy (próbowaliśmy grać to będzie chyba lepsze słowo) w kalambury. Pozdro dla wytrywałych!

Z najbliższymi osobami spędziliśmy aż 4 dni – od dekoracji sali w czwartek wieczorem po porządkowanie wszystkiego w niedzielę rano.  Czuję ogromną radość gdy myślę o każdym z tych dni. Dlatego najlepszą decyzją (zaraz po wyborze męża) była właśnie decyzja o rozciągnięciu weselicha na cały weekend.

   

   

Co to za wesele bez atrakcji? – mając rok na myślenie o weselu, nie mogłam się powstrzymać i przeforsowałam kilka rozrywek :D

   

1. Dźwiękowa Księga Gości

Bardzo lubię księgi gości, ale tylko obecność fotobudki gwarantuje, że księga będzie pełna wpisów :) My fotobudki nie chcieliśmy. W pewnym momencie zastanawiałam się nad zatrudnieniem ekipy filmującej z jednego powodu – żeby mieć nagrane głosy bliskich. Fotografia jest medium które bardzo doceniam, ale nie da się ukryć, że brakuje jej dźwięku jako dodatkowego wymiaru. I w pewnym momencie mnie olśniło: Dźwiękowa księga gości! Mój Maciek jest z wykształcenia akustykiem, a na weselu było dużo gości związanych prywatne lub zawodowo z muzyką. Tym bardziej byliśmy pewni, że pomysł „siądzie”. Mój zdolny mąż zrobił kącik studyjny: mikrofon, słuchawki, pudełko nagrywające (już widzę jego minę jak czyta: „pudełko nagrywające”). Wyszło to super! W efekcie mamy 2 godziny przezabawnych nagrań i 6 minut the best of.

   

2. Drużyna pierścienia

To pomysł odgapiony od mojej Pary Młodej. Stare zdjęcia to już stały motyw na weselach i zawsze wywołują uśmiech gości. Zasada, że im bardziej kompromitujące tym lepiej, sprawdza się  tu znakomicie. My podeszliśmy do tematu innym kluczem. Zebraliśmy naszą własną drużynę pierścienia: zdjęcia ślubne wszystkich gości, którzy zawarli przed nami w związek małżeński. Zdobycie fotografii ślubnej każdego z gości wcale proste nie było. Część wytropiłam na facebooku, część w archiwach dziadków. Zdobycie zdjęcia jednego kolegi wiązało się z wtargnięciem do mieszkania jego rodziców i zrobienia kopii fotografii stojącej w ramce na kominku :) Zdecydowanie warto było tak polować, bo miny gości wchodzących na salę były bezcenne. Do tego powstał arcyciekawy przegląd mody ślubnej i stylów w fotografii ślubnej.

   

3. Znajdź osobę, która…

U Ewy i Krzyśka spotkałam się z taką integracją dla gości: trzeba było wylosować z koszyczka opis konkretnej osoby (np „znajdź osobę która jest nauczycielką”) i sfotografować się z nią instaxem. Natchnieni tym pomysłem, przygotowaliśmy weselne bingo. Każdy otrzymał kartkę z 6 polami i pytaniami. Były to pytania proste „znajdź osobę, która jest kuzynem pana młodego”, ale i trudniejsze „znajdź osobę, która ma tatuaż z piratką „. Pierwsi goście, którzy poprawnie wypełnili wszystkie pola, otrzymywali prezent ufundowany przez Młodą Parę. Zainteresowanie okazało się duże i szybko musieliśmy zwiększyć limity suwenirów :)

   

   

Najlepsi wykonawcy ever oraz przyjaciele zaangażowani w tworzenie „dzieła”

Teraz czas na podziękowania dla wykonawców. Szczególnie chcemy podziękować Villi Natura i pani Danucie, która czuwała nad całym procesem. Jesteśmy wdzięczni za masę drobnych rzeczy, które razem sumują się w świetną obsługę klienta. Za to, że mimo robienia wielu rzeczy poza schematem, ani razu nie usłyszeliśmy „nie, bo nie”. Za możliwość dekoracji sali dzień przed weselem. Za to, że podczas wesela obsługa radziła sobie świetnie bez naszego nadzoru. Zaskoczeniem i prawdziwą kropką nad i było śniadanie zaniesione do naszego pokoju dzień po weselu. Świeżo zaparzona kawa szybko pomogła nam wrócić do żywych i dalej godnie pełnić rolę gospodarzy.

No, ale tak naprawdę wszyscy, którym zawierzyliśmy ten dzień okazali się niezawodni! To dobry moment, żeby ich wymienić:

   

   

Sala weselna: Villa Natura

Fotograf: Adam Trzcionka

Fotograf na sesji plenerowej: Keesho
Pierwszy taniec: Gawenda Dance – Ruszaj tyłkiem na weselu

Suknia: Sylwia Kopczyńska/Papanna

Kwiaty: Inna Studio

DJ: Leszek z The Cocons Club

Makijaż: Jola Boska

Fryzura: Anna Gandzii

Opaska: Decolove

Garnitur i buty Maćka: Bytom

Upominki dla gości: Etnobotanika

Manicure: Nailodrze

Kaligrafia winietek: Kasia Murawska

Zaproszenia: Bobinka – Marysia Błasiak
Stylizacja tortu: Karolina Jaruszewska i Gertruda Merchel

Piwo na poprawiny: Browar Stu Mostów

Animacje: Moc Atrakcji w Animacji

Wynajem kryształowych kieliszków (tak, byłam taką szaloną panną młodą): M. Ferber

Wynajem ekspresu do kawy: PIN catering

Oświetlenie sali: Sounds good

Stylistka: Patrycja Gronkiewicz

Koszyczki ratunkowe: Diana Pałasz

Wieczór panieński: Monika Socha

Obrączki: Wielgus

Wybór wina: Rafał Kopeć

Nalewek: Janusz Jakubów

Miejsce na sesje zdjęciową: Hostal, Zajezdnia tramwajowa na ul. Legnickiej – dziękujemy za udostępnienie wnętrza

   

   

Na koniec dodam, że zamiast kwiatów postanowiliśmy zrobić zbiórkę na Fundację dla zwierząt Judyta. Udało się nam zebrać aż 1300 zł, a wiemy też, że dodatkowe przelewy poszły bezpośrednio na konto fundacji. Jesteśmy z Was dumni! Dziękujemy też naszym gościom, tak po prostu. Że dopisaliście, że nie marudziliście, że daleko, że zimno, że krzesła twarde. Byliście super wsparciem!

Ania i Maciek

   

Ps. AAA ta piękna suknia jest na sprzedaż.

   

   

   

2 komentarze

Przyłącz się do dyskusji.

23 kwietnia, 2020 o 22:19

Gratulujemy Aniu Tobie i Twojemu Mężowi!
? Ewa i Paweł (obfotografowani we wrześniu 2013)

Aniaodpowiedz
30 kwietnia, 2020 o 18:31
– Odpowiedz na: Ewa

Dziękuję :* Ale fajnie, że jeszcze do mnie zaglądacie!

Odpowiedz