Sesja rodzinna w plenerze Wrocław
Fotografia to pamiątka na całe życie. Tym razem nie tylko dla klientów, ale i dla mnie, bo bliznę po tej sesji po dzień dzisiejszy smaruję kremami cud :D Magda i Maciek to świetni ludzie, których fotografowałam dobrych kilka lat temu na (nie będzie to zaskoczenie) ślubie. Po weselu zdążyli się oddalić od Polski o tysiące kilometrów, ale nie zapomnieli o mnie :) Nasza rodzinna sesja była pełna luzu, tańców, podskoków i… wywrotek. Wywrotki szukajcie na zdjęciach, ale ta najbardziej spektakularna nie dotyczyła małej Mii, tylko fotografa :D Na placu zabaw w Parku Staromiejskim są do ziemi przytwierdzone kolorowe kule, zobaczycie je na jednej z fotografii. Otóż, gdy szłam patrząc przez wizjer i ciągle wciskając migawkę, jedna z tych kul wpadła na mnie i mnie przewróciła. Mój instynkt zadziałał automatycznie i starałam się chronić przede wszystkim sprzęt. Aparat ocaliłam, trochę gorzej było ze skórą na ręce. Ale co tam, najważniejsze, że mamy piękne zdjęcia :) Piszcie w komentarzach, czym i czy w ogóle powinnam smarować tą bliznę? W końcu to rana wojenna i dowód na to, że w swoim zaangażowaniu w pracy jestem w stanie poświęcić wiele!
miejsca na sesję: Bułka z masłem na Włodkowica, NFM, Park Staromiejski